Błękitny Węgiel (BW): Skąd pomysł na organizację biegu Hałda Run Extreme? 

Damian Giżyński (DG): Pomysł na organizację biegu po dawnych wyrobiskach górniczych, zwanych potocznie hałdami, zrodził się tak naprawdę dość dawno temu. Będąc biegaczami, tzw. ambitnymi amatorami i na dodatek mieszkańcami Jastrzębia-Zdroju, często trenowaliśmy pod biegi górskie na częściowo zrekultywowanych hałdach. Tam się właśnie narodził pomysł, by pokazać je szerszemu odbiorcy, zrobić zawody biegowe i wskazać także kierunek, że takie miejsca mogą po czasie służyć właśnie m.in. jako bardzo atrakcyjne tereny sportów różnych.

BW: W tym roku odbyła się już druga edycja biegu, jakie zmiany nastąpiły od zeszłego roku? Nowe trasy, dystanse?

Dominik Ząbczyński (DZ): Jako organizatorzy największej w Polsce amatorskiej ligi biegowej – Ligi Biegów Górskich, która zrzesza co roku ponad 30 tysięcy zawodników (przy ponad 100 tysiącach tzw. osobostartów) oraz współorganizatorzy ponoć najlepszego w Polsce biegu kobiet – „Kobiety na 5+” - zawsze staramy się podchodzić do swoich pomysłów profesjonalnie, czyli uczyć się na cudzych i niekiedy własnych 😊 błędach, wyciągać wnioski i doskonalić, a także pamiętać, że zawsze  można coś jeszcze poprawić. Po pierwszej edycji biegu postanowiliśmy go więc udoskonalić:

- rozszerzyliśmy zakres biegów dla dzieci, dzięki czemu zanotowaliśmy wzrost frekwencji o ponad 150 proc,

- dodaliśmy kolejny krótszy i również „dający w kość” dystans, co także odbiło się na wzroście uczestników dorosłych,

- przenieśliśmy dekorację do auli kinowej KWK Krupiński, co uniezależniło nas od kaprysów pogody,

- staraliśmy się dodać więcej elementów upiększających strefę mety oraz jeszcze więcej atrakcji dla dzieci: dmuchańce, lody rzemieślnicze, prezentacje zastępów ratowników górniczych,

- oznaczyliśmy trasy, które częściowo się pokrywają trzema kolorami strzałek i sprayów na ziemi, by były jak najbardziej czytelne oraz poczyniliśmy pewne zabezpieczenia przed „dowcipnisiami”, którzy niekiedy z premedytacją niszczą oznaczenia tras tuż przed zawodami (takie sytuacje się niestety zdarzają i potrafią popsuć nawet najlepiej zaplanowane zawody).

BW: Jak dużym zainteresowaniem cieszy się Hałda Run? Jak wyglądała liczebność w zeszłym roku, a ile osób w tegorocznej edycji stanęło na starcie? 

DZ: Tak jak wspomniałem wcześniej – widzimy w tych zawodach ogromny potencjał. Myślimy, że mogą się stać wizytówką regionu oraz świetnie promować firmy nas wspomagające – zwłaszcza z branży okołogórniczej. Pomimo że w tym roku większość zawodów biegowych w Polsce niestety notowało spore spadki, nam udało się dość mocno rozwinąć. 

W pierwszej edycji na starcie stanęła grupa około 50 dzieci. W tym roku początkowo szykowaliśmy się na podwojenie tej liczby, zamawiając 100 medali. Okazało się jednak, że musimy domówić jeszcze 50 sztuk. A tuż przed zawodami okazało się, że spokojnie mogłoby być 200 młodych zawodników, gdybyśmy tylko mieli dla nich pakiety.

Podobnie było z dorosłymi. Po pierwszej edycji planowaliśmy wzrost z 230 do 300 uczestników, jednak końcówka zapisów tak bardzo nas zaskoczyła że musieliśmy je szybciej zamknąć, bo byliśmy przygotowani jedynie na maksymalnie 350 dorosłych, a chętnych było co najmniej jeszcze o 100 więcej i to już przy pomału wygaszanej promocji zawodów, bo widzieliśmy, że zainteresowanie przekracza nasze możliwości na ten rok. Myślę, że gdyby nie to, to także wśród dorosłych odnotowalibyśmy wzrost o ponad 100%.

Zwłaszcza, że nasze pakiety – co się chyba bardzo rzadko zdarza - są droższe od wpisowego. To powoduje, że gdyby nie wsparcie partnerów musielibyśmy do każdego z zawodników po prostu dopłacać. 

BW: Czy planujecie już kolejną edycję na przyszły rok? 

DG: Tak. Kolejną edycję planujemy 10 minut po zakończeniu każdej wcześniejszej 😉 Znamy już nawet  nowy termin. Tym razem nie będzie to pożegnanie wakacji, ale powitanie – czyli ostatnia sobota czerwca. 

BW: Co jest Waszym nadrzędnym celem, co chcecie osiągnąć lub uświadomić ludziom organizując ten bieg?

DG i DZ: Marzy nam się, by impreza urosła do takiego poziomu, że będzie bardzo mocno i nierozerwalnie kojarzona zarówno z regionem, jak i całą branżą skupioną wokół polskiego węgla. By pokazać, że tereny poprzemysłowe można znakomicie zaadaptować na imprezy sportowe na najwyższym poziomie organizacyjnym i sportowym. 

Chcielibyśmy też mocno pobudzić do sportu lokalną społeczność, co już pomału obserwujemy – nawet po tych dopiero dwóch edycjach. Już raz dokonaliśmy „cudu” dzięki biegowi „Kobiety na 5+”, po którym śmiało można powiedzieć, że od kilku lat Jastrzębie kobiecym bieganiem stoi. 

Mamy tu chyba największą ilość biegających dziewczyn. Co roku w gronie 1 200 biegaczek (niestety z przyczyn logistycznych tylko tyle wynosi limit) około 300-400 stanowią mieszkanki Jastrzębia, nie wspominając o okolicznych mniejszych miejscowościach.

A pomyśleć, że przy pierwszej edycji marzyła nam się frekwencja około 100 osób i choćby z 50 zawodniczek z Jastrzębia…

Marzymy o tym, by kolejny nasz pomysł – po ogólnopolskiej Lidze Biegów Górskich, sukcesie w okresie pandemii naszych chyba najbardziej zaawansowanych informatycznie biegów wirtualnych skupionych wokół projektu „Igrzyska Bohaterów” i Biegu Kobiet - również stał się dużym sukcesem sportowym i organizacyjnym. 

Mamy jednak także świadomość, że nie osiągnęlibyśmy tego, gdyby nie wsparcie partnerów i sponsorów oraz pomoc naszych wolontariuszy, rodzin i przyjaciół.

 

fot. Arkadiusz Juzof Fotografia

Zamów online